Page 1 of 1

Grassor

Posted: 17 Jun 2009 15:51
by BoB
Termin Grassora to najbliższy weekend ale może ktoś z Was się jeszcze skusi? Formuła rajdu jest bardzo fajna: dostajecie na starcie mapy z trzema czy czterema punktami i dopiero przybywając na te punkty poznajecie dalszy przebieg kilku kolejnych. Planowanie trasy jest trochę "na farta" ale to mi się podoba. Ktoś kto przejechał Krwawą Pętlę z pewnością da sobie radę.

Posted: 22 Jun 2009 12:17
by vigil
BoB 6 na mecie w extremalnym grassorze :brawo: :brawo: :brawo:
moze cos napiszesz jak bylo gdy dojdziesz do sil? 23h 32 min w trasie.Jaka byla trasa i trudnosci nawigacyjne? Widze ze objechales wikiego a bronek mial jakas powazniejsza historie? no i ile km wykreciles?jeszcze raz brawo!

Posted: 22 Jun 2009 14:09
by BoB
Ze wstydem przyznaję, że nie przygotowałem się zbytnio do tego rajdu. Co prawda nie umarłem (jak widać) ale niewiele brakowało ;-)
Przejechałem aż 299 km, a odszukałem tylko 12 z 20 punktów. Przy tym dystansie można by odszukać tych punktów z 15... Jeden punkt odpuściłem po ok. 1,5h poszukiwaniach. Namierzałem się tam kilka razy z różnych kierunków ale i tak nie trafiłem do punktu. Myślę, że go po prostu nie zauważyłem ale to pokaże mi track z GPS'a.
W nocy przez 3 godziny szukałem punktu, z odszukaniem którego uczestnicy mieli problem również i w dzień. Ważne, że go w końcu znalazłem bo to miałoby z pewnością wpływ na psychę. To właśnie psycha była główną przyczyną porażki innych zawodników.
Jak Wigor chowa punkty to z pewnością część z Was miała okazję poznać. Po przybyciu na metę Daniel powiedział mi, że chyba przesadził z trudnością. Pierwszy raz słyszałem coś takiego z jego ust. To chyba najlepiej obrazuje skalę trudności ostatniego Grassora.
Były też wesołe momenty na trasie: najzabawniejszy miał miejsce w nocy kiedy to z zarośli wyskoczył szop i biegł metr od roweru przez jakieś 30 sekund. Fotki nie udało się zrobić bo najpierw było zaskoczenie, a później nerwowe szukanie aparatu i... czas minął ;-)
Awarii na trasie nie miałem, pogoda dopisała, męczyłem się tylko z gałęziami i trawami, które co jakiś czas unieruchamiały mi napęd. Miałem trochę za wąskie opony jak na piasek, który tam się pojawiał. Następnym razem nogawki założę od razu na starcie bo pokrzywy i kolce jeżyn mocno dały mi się we znaki. Pieczenie po tych poparzeniach spowodowało, że jeszcze biorąc kąpiel w domu znalazłem dwa kolce pod kolanem.
Jak troszkę odsapnę to napiszę krótką relację z tych jakże niezwykłych 24 godzin.

Posted: 22 Jun 2009 19:33
by leoheart
BoB wrote:Ze wstydem przyznaję, że nie przygotowałem się zbytnio do tego rajdu.
Przejechałem aż 299 km,
faktycznie byłeś kompletnie nie przygotowany :lol:

Posted: 23 Jun 2009 06:02
by S.W.A.T
8) :brawo:
Uszanowanko.. Heh.. to co by było gdybyś się przygotował... :)