sie znalazl.
ale ale, dawno sie tak nie zajezdzilem.
pierwsze kilka punktow robilismy razem, jak poczulem ze zamulam, oddalilem sie od Vigila, ale co ciekawe, na kolejnych 2-3 punktach praktycznie sie mijalismy, a jechalem srednia jakies 15km/h.

no wiec, wszystko szlo calkiem niezle, jednak przed ostatnim punktem pierwszej petli przekombinowalem i zbladzilem na cypelek nad bugiem, pozniej pokaszanily mi sie dzialko-wioski i tak stracilem z godzine.
na druga petle wjechalem bo dali mi mape do reki, normalnie gdybym mial sie upomniec to bym sobie darowal, bylem juz dobrze ugotowany i mialem dosc wszedobylskich komarow oraz muszek, normalnie nie szlo sie zatrzymac i odpoczac, ba, nawet wlozyc mapy do mapnika, kasaly jak opetane.

no wiec robilem tak ta druga petla (odkrywajac na 2 ze BOB jest za mna, co wydawalo mi sie niemozliwe

az do punktu nr.4 gdzie przebijajac sie przez kszaluny w kierunku 5 zgubilem mape.. 5 machlem jadac za jakims milym gosciem, dalej nie probowalem, zawrocilem na mete, przy czym nie chcialem jechac droga nr 50, i dziwnym trafem wyjechalem z drugiej strony lochowa, w miedzyczasie gubiac karte z podbitymi punktami.

na pocieszenie byla fajna pomidorowa.
podsumowujac, porazka na 120km.
dobra organizacja, choc pare rzeczy mozna by zmienic:
a) wolalbym nizsza cene za start niz koszulke ktorej nigdy nie zaloze (bialy kolor!!!;)
b) karta do podbijania wieszana na szyje to dobry pomysl, tylko chyba jakis mniejszy format bylby wskazany.. srednio komfortowo sie czulem jak mi sie toto dyndalo na wietrze, a finalnie zgubilo.

c) nie da sie wszystkiego na jednym arkuszu mapy?
d) po co tyle punktow?
e) i czemu w krzakach
