Page 1 of 1

GG Karpacz 2008

Posted: 23 Apr 2008 08:52
by Giant Mike
Kto jeszcze się wybiera (Oprócz Arkadyja i Carlosa)?

Hak ?? Ja będę w Karpaczu od soboty trenował.

Michał

Posted: 23 Apr 2008 09:20
by hak
No to klawo. Dojedziemy w środę wieczorem i zostajemy do niedzieli. Wszystko wskazuje na to że w maratonie nie wystartuję tylko przejadę trasę treningowo. Za to Dzidek nie ma wyjścia :D

Posted: 02 May 2008 13:30
by karnaś
Wyniki: GIGA
Ogólne kategoria Numer startowy
88 43 1375 Kamil Karwat
98 46 1636 Arkadiusz Szeląg
55 26 1067 Michał Osuch (Plannja)

Posted: 02 May 2008 13:55
by magda
chłopcy dali radę:) niestety z tego, co słyszałam od Carloza wczoraj to Arkady się trochę poobijał... :/

Re: GG Karpacz 2008

Posted: 02 May 2008 14:08
by leoheart
Giant Mike wrote: Ja będę w Karpaczu od soboty trenował.
widać że trening nie poszedł na marne :D
brawo dla naszych OGR-ów
ps.żyjesz Arkadyj? :smuteczek:

Re: GG Karpacz 2008

Posted: 03 May 2008 19:58
by Giant Mike
leoheart wrote:
Giant Mike wrote: Ja będę w Karpaczu od soboty trenował.
widać że trening nie poszedł na marne :D
brawo dla naszych OGR-ów
ps.żyjesz Arkadyj? :smuteczek:
Chyba żyją - ale ZTCW wracają jutro.

W skórcie było tak - Po starcie gdzieś w dół Carloz mi śmignął. Czekałem aż to samo zrobi Arkadyj. Doszedł mnie w Jagniątkowie gdzie zaliczyłem spektakularną glebę (ale mam gigant siniaka). Przez chwilę był przede mną, ale miał trochę problemów na zjazdach :twisted: . Potem niestety zostal z tyłu. Rzeczywiście podobno miał glebę - dojechał z tyłu. Carloza minąłem na 2 rundzie jak próbował się wypiąć mając gigantyczny skurcz.

Ale i tak chłopaki wielkie gratulacje. Nastąpiła pierwsza grórska weryfikacja - cieszę się, że udało mi się Was objechać - teraz będzie już Wam tylko łatwiej :lol:

Michał

Posted: 04 May 2008 12:43
by Giant Mike
Na naszej stronie jest galeria ze zdjęciami z tego maratonu.
Właśnie montuje film z podjazdu pod Wang i rozjazdu Mega/Giga.

Michał

Posted: 04 May 2008 20:35
by Arkadyj
Powoli pisze relacje z imprezy ale tak na szybko.

- mialem w glowie, zeby nie pojsc pierwszego podjazdu za ostro ale plany swoja droga a zycie swoja. Poszedlem za Carlozem, wyprzedzilismy mnostwo ludzi ale chyba bylo troche za ostro.

- koniec zjazdu przed podjazdem na dwa mosty. Sypki zwir na zakrecie, niezbyt duza predkosc, kolo ucieka na kamieniach i leze. Rower ok, ja troche mnie, zdarty lokiec i troche skora na dloni. Ale to nic, w najgorszym stanie jest biodro. Na poczatku nie boli tak bardzo, pozniej jest coraz gorzej. Walcze z soba, zeby jednak przejechac giga i udaje sie to.

- gdy juz nie walcze o miejsce (tzn od 2/3 pierwszej rundy) zaprzyjazniam sie z obsluga bufetow, probuje wszystkiego co maja. Chyba najbardziej przypadaja mi do gustu rodzynki i pomarancze.

- mocne rece i twarda dupa, tego zabraklo na zjazdach. Do tego technika, plakac sie chcialo gdy tracilem wszystko to co zyskalem na podjazdach i gdy widzialem jak Krzysiu Gmurkowski objezdzal mnie na zjazdach.

- Michal nie widzialem zebym Cie mijal :shock: Albo bylem slepy albo mialem klapki na oczach i widzialem tylko trase

- cos poszlo nie tak, bo albo jestem za slaby na gory, albo zle rozlozylem sily albo mialem gorszy dzien. Bo oprocz bolacej nogi nie czulem sie za dobrze.

- ponoc to byla najlatwiejsza trasa sposrod tych gorskich. Sic, troche sie obawiam ale chce sprobowac wiecej :-)

Posted: 05 May 2008 07:08
by carloz
W moich oczach - pierwszy raz ściganie w górach dało po dupie i po... łapach ( przynajmniej w moim przypadku - sztywniak ciężko znosi zjazdy, a tricepsy bolą mnie do dzisiaj :wink: ), ale jazda po płaskim i podjazdy to bajka na tym sztućcu... Dyspozycyjnośc moja była super, ale niestety tylko do 80km... . tam poczułem w udzie pierwszy raz skurcz, mając doświadczenie z Otwocka, na najbliższych podjazdach juz biegałem, a nie jechałem - niestety nie pomogło to na długo... ok 85km, złapało na amen - nie mogłem z siąść z roweru..., w końcu udało się posadzić dupsko na asfalcie... wtedy straciłem około 3-4minutową przewagę nad Michałem i Pawłem Trawkowskim ( powiedziałeś Michał że: "Oooo, miło cię widzieć" - ja tego samego nie pomyśłałem :wink: - ale dzięki za radę z posadzeniem dupska na asfalcie, bo by mnie pewnie tak gibało jeszcze długo....) Po chwili okładania uda pięściami puściło, ale od tej pory więcej biegałem niż jechałem, a jak już jechałem w doł (zjazd do Miłkowa) to przy ok 45km/h strzeliła przednia dętka, akurat na zakręcie - jakimś cudem to ustałem, szybka zmiana, pompowanie i dalej w doł, dohamowanie do 20km/h, 90' w prawo i ... gleba - za mało wichru w przednim kole, podwinęta opona a na skutek tego obity łokieć i kolano, ale zęby zaciskam i dalej Wio - zostało ok 4km, ale jak ciężkich kilometrów, umierałem na nich kilkukrotnie... Jest! słychać muzykę! Czyli stadion i meta! A tu znowu podjazd.... MAsakra... Wreszczie wjazd finish, widze Ogrów i nasze PAnie kibicujące, daje ognia ( na tyle ile mogę :wink: ) i prawie wbijam się w baner reklamowy :shock: , mały bład w oznakowaniu i wytyczeniu finishu (nie wiem po co był ten zawijas...?) Jestem na mecie szczęśliwy że dojechałem i zły że moogło być duuuzo lepiej, bo 90% wyśigu było rewelacyjne jak dla mnie.

Problem jest jeden - skurcze - po Otwocku potas i magnez uzupełniany, sok pomidorkowy pity, nie wiem co z tym dalej zrobic...

WIELKIE brawa dla Arkadyja za dzielną postawę i przejechanie 90km po górach z rozwalonym bokiem :brawo:

Posted: 05 May 2008 07:56
by vigil
:lol: picie soku do d... sie nadaje. zglos sie do mnie przed kolejna mazovia

Posted: 05 May 2008 08:08
by dzidek
taa jak Vigil ci dowali domięśniowo jakiś preparat to ty już nigdy o skurczach nie pomyślisz ;)

Posted: 05 May 2008 08:17
by Giant Mike
dzidek wrote:taa jak Vigil ci dowali domięśniowo jakiś preparat to ty już nigdy o skurczach nie pomyślisz ;)
Żeby tylko na badaniach nie wyszło potem.

oprócz tych piguł trzeba pamiętać o regularnym piciu - bidon na godzinę, czy się chce czy nie .

Ja niestety 1 zgubiłem na zjeździe i musiałem się dotankować. Wypiłem 1.5l z bidonów + 2 kubki na bufecie + pomarańcze.

Michał

Posted: 05 May 2008 08:40
by carloz
Vigil, a to wogole dozwolone? :wink:
Piszę się jak najbardziej :D

A co do picia, to pije przynajmniej poł litra/h - ale oczywiście iso :twisted:

Posted: 05 May 2008 10:39
by Arkadyj
Kilka znalezionych w sieci zdjec.

Posted: 05 May 2008 18:05
by hak
A ja napiszę krótko. Gratuluję wszystkim i bardzo mnie cieszy, że każdy dojechał w jednym kawałku. Chłopaki! RESPECT!

PS No i stało się. Dzidek mnie objechał. :brawo: Mam nadzieję, że to jeszcze nie jest reguła. :?

Posted: 05 May 2008 19:34
by karnaś
Dzidek co Ty masz za dętki że co drugi maraton kapcia łapiesz?

Posted: 05 May 2008 20:12
by dzidek
Karnaś nie co drugi tylko na każdym...