Page 1 of 4
Majówka'06
Posted: 04 Feb 2006 14:40
by Jacq
Witam,
Dziś siedząc przy herbatce i bajaderkowych "myszkach",
zaczeliśmy rozmyślać na nadciągającym długim weekendem majowym.
Wystarczą 3 dni urlopu i mamy 9 dni wolnego
Zrodzil sie pomysl wyjazdu w mniejsze, bądź większe górki.
Wyjazd tak około 4-5 dni.. Co o tym myślicie??
Wrzucajcie tu rożne pomysly..
Pozdrawiam
Posted: 04 Feb 2006 17:56
by popeye
Ja proponuję Jurę, co do której zamierzam się już od tamtego roku , ale max 4 dni.
Posted: 04 Feb 2006 18:02
by Edi
Ten pomysł z Jurą wydaje się niezły. Opcja z noclegami w różnych miejscach, choć pewnie bardziej skomplikowana, jest ok i myślę, że można się nad tym dłużej zastanowić. Mamy jeszcze trochę czasu na dogranie jakiś szczegółów

.
Posted: 04 Feb 2006 18:06
by klepek
Pomysł jak dla mnie super nie ważne gdzie się pojedzie

tylko może być kłopot z urlopem

Posted: 04 Feb 2006 18:11
by Jacq
jacle wrote:Pomysł jak dla mnie super nie ważne gdzie się pojedzie

tylko może być kłopot z urlopem

Dlatego wcześniej zaczynamy o tym gadać, aby kazdy mogl te 4 dni
wygospodarować...
Mi się też ta jura podoba.
Łatwy dojazd, ciekawe tereny..
Jakby sie kilka OGRów do kupy zebralo.. miodzio wyjazd
Pozdrawiam
Posted: 04 Feb 2006 19:03
by Pantofel
To ja proponuje Mazury albo Roztocze. Po chuj Wam jakieś Jury i Beskidy, gdzie wszyscy jeżdżą?
Posted: 04 Feb 2006 19:03
by greg
Jakby co to jestem za Jurą, ewentulanie Szczyrk (łatwiej zorganizować)
Posted: 04 Feb 2006 19:07
by Jacq
Chiste.. bo my w gory chcemy.. rozumiesz, pure MTB
Pozdrawiam
PS.
Całkiem tam fajnie:
-
http://tinyurl.com/bajxv
-
http://www.bike.pl/wiadomosc/165/
Posted: 04 Feb 2006 19:28
by różowy łokieć
nie sympatyczniej byłoby wyskoczyć troszke wyżej
http://www.alpy2004.int.pl/
Posted: 04 Feb 2006 19:50
by popeye
tia, ja proponuję okolice , które zaproponował Młody ale o innej nawierzchni.
Jeden warunek - Młody sponsoruje, lota
Posted: 04 Feb 2006 20:02
by różowy łokieć
popeye wrote:
Jeden warunek - Młody sponsoruje, lota
po co lecieć somolotem skoro mozna na rowerze

Posted: 04 Feb 2006 20:26
by Domar
to pozałatwiaj mi wszystkie sprawy tak, żebym na 2 miesiące mógł wyjechać

no i oczywiście kaskę też, ja zamawiam codziennie czteropak piwa, może być ichniejsze

Posted: 04 Feb 2006 20:33
by różowy łokieć
10 sztuk biletów juz zarezerwowałem wawa-insbruck
pozostają noclegi i piwo, ale to na miejscu
Posted: 04 Feb 2006 20:55
by Domar
oki, zapiszę sobie w grafiku

Posted: 04 Feb 2006 23:14
by JASIEK
Ze zgloszonych propozycji najbardziej pasuje Szczyrk- na 9 dni terenów starczy a jak komuś się nie chce podjeżdżać to kolejka na Skrzyczne i na Szyndzielnie chodzi... Może być Korbielów i sporo innych(nowych) miejsc... Jura trochę niska

Postulat: im wyżej tym lepiej, odpadają tylko Tatry ale tam i tak jest Park Narodowy.
Posted: 04 Feb 2006 23:17
by chmiel
Super fajnie jest w dolinie Prądnika (Ojców i okolice). Byłem w zeszłym roku, warto się przejechać.
To tak tylko głos, że jura też jest OK.
Posted: 05 Feb 2006 08:30
by Guest
Jacq wrote:Chiste.. bo my w gory chcemy.. rozumiesz, pure MTB
Pozdrawiam
Takie tam góry... Będziecie siedzieć na kwaterze i złopać browce zajadając pizzą zamówioną w Dominium. Góry to możecie zaliczyć do połowy, później będziecie pchać. A na Roztoczu albo na Mazurach co chwila sa wzniesienia i podjazdy, i nie trzeba jechać pół godziny do góry, zeby potem tylko 2 minuty w dół.
No i jeden minus. Lansu to tam nie da rady uskuteczniać. Same łosie dookoła.
Posted: 05 Feb 2006 08:32
by różowy łokieć
Posted: 05 Feb 2006 09:03
by MR bez loga
Roztocze wydaje mi się ciekawsze niz gory, choc z drugiej strony warto w gory pojechac zeby wlasnie zjezdzac i zobaczyc jak sie sprzet (i człowiek) wtedy zachowuje. Na Transcarpatii najwiecej stracilismy na zjazdach - dopiero na czwartym czy tez piatym etapie odblokowalem sie, a moze nauczylem zjezdzac i odczuwac z tego nawet przyjemnosc. Wcześniej po prostu bałem się, że rower i ja się rozlecimy przy zetknięciu z kamieniami w podłożu.
Posted: 05 Feb 2006 09:24
by JASIEK
Zjazdy są w górach najfajniejsze i prawie zawsze warto dla nich wnieść rower kawałek jeśli trzeba. Za to potem zapie***asz 50 km/h po kamienistej nartostradzie albo ześlizgujesz się najeżoną głazami ścieżką i cieszysz się każdym przejechnym metrem. A jak z czegoś nie uda się zjechać ( bądż też pod coś podjechać) to masz motywację, żeby kiedyś zmierzyć się kiedyś jeszcze raz z tym odcinkiem . Z tego się czerpie przyjemność w górach Chiste, a nie z picia browców czy lansu w splepie z ciupagami

Na mazury będę jeżdził po 50-ce albo jak mi pary w nogach braknie...