chodzi mi po głowie masakryczny plan żeby wznowic jazde do Wwy powiedzmy wtorek i czwartek bladym świtem start byłby o 6.00 powrót ok 15.00 póki co nie mogę sie zmobilizować i jestem troche przeziebiony ale w przyszłym tygodniu kto wie
czy ktos jeszcze jeżdzi?ktos o tym mysli?
Potiomkin?
"Patiomkin" . Niestety rower rozebrałem na czynniki pierwsze i dokupuje nowe graty... W tym tygodniu będę miał dwa nowe koła i możliwe, że załapię się, chociaż 6.00 to dla mnie mocno późno...
Leo, czy nadal planujesz jazdę jutro do Wawy? Ja raczej odpadam. Dziś pojechałem z teklina do świdra i dwukrotnie musiałem zdrowaski odmawiać co bym się nie wypitolił. Jutro ma być podobnie...
jutro będzie gorzej bo po dzisiejszych roztopach przymroziło. ja planuję zajrzeć do kilku sklepów więc jazda rowerem odpada (z resztą i tak bym nie pojechał ze wzg. na pogodę)
ja odpadłem definitywnie,gdy widze troche lodu to mam pieluche dosłownie do wymiany,zapowiada sie trudna zima dla mnie, w zeszłym roku tak sie nie bałem az do głeby na Meranie,po wycieczce z m.in Edim kiedy zbiłem biodro na lodzie,no i tym jak przywaliłem głową w drzewo
planowałem zakup kasku downhillowego a teraz chodzi m po głowie cała zbroja ale to na nic gdy duch strachem podszyty
jedyna lekcja z lektury L. Armstronga jest taka że:jak boisz sie upadków to nie wsiadaj na rower" co niniejszym czynię
Leo, no co Ty? Może po prostu przestań o nich myśleć? Sam wspominałeś, że jak widzisz piach to wyobrażasz sobie jak pięknie będziesz leciał. W końcu upadek zaczyna się w głowie. Po prostu wyłącz myślenie (ja się specjalnie o brak myślenia nie muszę starać