
Mazovia 2008
Moderators: Creeping Death, Edi, chmiel, BartekJ
Niestety zgodnie z wynikami oficjalnymi magda dopiero 4
Drużynowo 1383pkt i dalej trzymamy się na 10 miejscu. Punktowała oczywiście Magda i Arek z Carlozem. Gdyby Carloz kapcia nie złapał to pewnie byłoby lepiej. Mr też miał kłopoty - dwa razy boksował się z łańcuchem i nawet skuwacz ukręcił ale twardziel jest i dojechał.
Gratulacje dla wszystkich i oby tak dalej - szybko i bezpiecznie

Drużynowo 1383pkt i dalej trzymamy się na 10 miejscu. Punktowała oczywiście Magda i Arek z Carlozem. Gdyby Carloz kapcia nie złapał to pewnie byłoby lepiej. Mr też miał kłopoty - dwa razy boksował się z łańcuchem i nawet skuwacz ukręcił ale twardziel jest i dojechał.
Gratulacje dla wszystkich i oby tak dalej - szybko i bezpiecznie

Last edited by hak on 27 Apr 2008 18:36, edited 1 time in total.
:/ dzięki wszystkim za gratulacje. byłam PRAWIE 3 ale jak wiemy prawie robi wielką różnicę
. A tak z innej beczki... 1/5 drogi powrotnej Arek spędził z paluchami w uszach co by nie usłyszeć które m-ce zajął Kubica i nie zepsuć sobie oglądania powtórki:P. Podpowiem Ci Arek, że zajęłam dziś to samo m-ce co Kubica (to lepiej brzmi)
see ya soon!


- Attachments
-
- tu bez Haka... 3 OGRY
- 01010104.JPG (220.79 KiB) Viewed 2961 times
life is like a box of chocolates; you never know what you gonna get.
to teraz policz sobie Arkady co by się stało gdybym utrzymał Twoje tempo tak jak w Otwocku.... było by 1450pkt....
A najważniejsze jest, że wszyscy jeżdżą coraz szybciej - jak popatrzy się w wyniki to był to najlepszy start do tej pory Młodego - tak 3maj, Haku - jesli rzeczywiście nie jeżdziłes po Japoni rowerem tylko pociągiem - to też jest super
, o Arkadym i Magdzie nie ma co wspominac
, tylko ja zawiodłem... mam nadzieje że to chwilowe i się poprawie...
Jak gdzieś bedziemy jezdzic, to trzeba jak najwiecej luda do fury upychać - raz że taniej, a dwa że szybciej leci droga w miłym towarzystwie
Dzięki wszystkim za mile spędzony dzień, tylko jedna kobieta nam go popsuła... nie mówię tu o Magdzie, tylko tej która pojawiła się w wynikach
A najważniejsze jest, że wszyscy jeżdżą coraz szybciej - jak popatrzy się w wyniki to był to najlepszy start do tej pory Młodego - tak 3maj, Haku - jesli rzeczywiście nie jeżdziłes po Japoni rowerem tylko pociągiem - to też jest super


Jak gdzieś bedziemy jezdzic, to trzeba jak najwiecej luda do fury upychać - raz że taniej, a dwa że szybciej leci droga w miłym towarzystwie
Dzięki wszystkim za mile spędzony dzień, tylko jedna kobieta nam go popsuła... nie mówię tu o Magdzie, tylko tej która pojawiła się w wynikach

MTB + /\/\/\/\/\ = 

- różowy łokieć
- Buszujacy w forum
- Posts: 618
- Joined: 22 May 2005 12:40
- Location: Radiówek
- Contact:
no fajnie było
jeszcze raz dzięki za te gratulacje ale już tak nie słodźcie
. Skoro dobrze w mi w OGRowych barwach to mam nadzieję, że Hak do3ma słowa (mimo, że z podium spadłam
) i wykona "ten jeden telefon". spójrzcie tylko ile daje z siebie Młody oraz jak wielki podziw wśród niektórych bajkerów wzbudza Arkadyj 




- Attachments
-
- Młody w akcji
- mlody.jpg (138.99 KiB) Viewed 2798 times
-
- 576 spogląda nieśmiało...:)
- a.JPG (53.45 KiB) Viewed 2798 times
life is like a box of chocolates; you never know what you gonna get.
Pozwolę sobie opowiedzieć mój maraton w Łodzi 
Po maratonie w Otwocku, gdzie dwa razy zerwałem łańcuch, nastawiłem się mocno na odrobienie punktów w Łodzi, gdzie... znowu zerwałem łańcuch. Łańcuch zerwałem jakieś 5-7km od startu, tam gdzie zaczynały się podjazdy.
Mijały mnie tabuny maratończyków, a ja w pośpiechu zamiast naprawić łańcuch to połamałem skuwacz. Po jakimś czasie zrobiło się cicho, nikt mnie już nie mijał oprócz osób, które z powodu różnych awarii wracały na piechotę.
W końcu dałem radę, naprawiłem łańcuch (nie wiem ile mi to zajęło - straciłem rachubę czasu) i pojechałem za wszystkimi. Na pierwszej wyższej górce zamiast skręcić w lewo pojechałem prosto w dół. Nie zauważyłem strzałki "ze skrętem" na końcu podjazdu. Prawdopodobnie w kluczowym momencie zasłonił mi ją jadący z naprzeciwka samochód terenowy z napisem "PILOT". Pędziłem w dół i było mi całkiem przyjemnie. Po jakimś czasie zaniepokoił mnie brak oznakowań. Zagadnięci ludzie nie widzieli żadnego maratonu. Dojechałem do jakiejś szosy. Zatrzymałem się . Tam grupa turystów próbowała mi pomóc sugerując trasę. Byli oni mniej zorientowani niż ja. Podziękowałem im grzecznie za pomoc i postanowiłem wrócić do miejsca, gdzie na pewno oznakowanie jeszcze było. Tak dotarłem prawie do miejsca w którym zerwałem łańcuch. Potem jechałem długo, długo sam. Sam w lesie, sam na szosie, sam z górki i pod górkę w końcu dogoniłem końcówkę maratonu. Końcówka wyglądała tak, że na każdym trudniejszym terenie (trochę piachu, podjazd itp) ludzie Ci prowadzili rowery. Wyglądali na cierpiących w skupieniu.
Zbliżała się godzina zamknięcia wjazdu na GIGA, a ja jeszcze nie dotarłem do rozjazdu. Jednak udało się. Niebawem "na horyzoncie" zobaczyłem, że ktoś jedzie - więc duch mi się wzmocnił bo pomyślałem: "Nie będę ostatni na GIGA" Na trasie GIGA już nie było dużo osób, ale co się ktoś pojawił w zasięgu wzroku to go wyprzedzałem. Zaczęło się robić coraz gęściej (ale nadal dość rzadko) rozpoznawałem osoby, które już raz wyprzedzałem - to końcówka MEGA pomyślałem.
Niestety mimo, że już nie jechałem tak samotnie to na szosach nie mogłem skorzystać z jazdy na kole, z żadnych zmian. Ludzie jechali za wolno. Niektórzy z nich próbowali sie do mnie podczepić, lecz szybko odpadali. Im bliżej mety tym więcej osób wyprzedzałem. Wyprzedzałem nawet podbiegając na ostatni nasyp kolejowy
W końcu dotarłem do mety
Taki oto miałem maraton. Mimo kiepskiego wyniku, mimo awarii miałem dużo frajdy z samej jazdy
ps. Gratuluję innym wyników

Po maratonie w Otwocku, gdzie dwa razy zerwałem łańcuch, nastawiłem się mocno na odrobienie punktów w Łodzi, gdzie... znowu zerwałem łańcuch. Łańcuch zerwałem jakieś 5-7km od startu, tam gdzie zaczynały się podjazdy.
Mijały mnie tabuny maratończyków, a ja w pośpiechu zamiast naprawić łańcuch to połamałem skuwacz. Po jakimś czasie zrobiło się cicho, nikt mnie już nie mijał oprócz osób, które z powodu różnych awarii wracały na piechotę.
W końcu dałem radę, naprawiłem łańcuch (nie wiem ile mi to zajęło - straciłem rachubę czasu) i pojechałem za wszystkimi. Na pierwszej wyższej górce zamiast skręcić w lewo pojechałem prosto w dół. Nie zauważyłem strzałki "ze skrętem" na końcu podjazdu. Prawdopodobnie w kluczowym momencie zasłonił mi ją jadący z naprzeciwka samochód terenowy z napisem "PILOT". Pędziłem w dół i było mi całkiem przyjemnie. Po jakimś czasie zaniepokoił mnie brak oznakowań. Zagadnięci ludzie nie widzieli żadnego maratonu. Dojechałem do jakiejś szosy. Zatrzymałem się . Tam grupa turystów próbowała mi pomóc sugerując trasę. Byli oni mniej zorientowani niż ja. Podziękowałem im grzecznie za pomoc i postanowiłem wrócić do miejsca, gdzie na pewno oznakowanie jeszcze było. Tak dotarłem prawie do miejsca w którym zerwałem łańcuch. Potem jechałem długo, długo sam. Sam w lesie, sam na szosie, sam z górki i pod górkę w końcu dogoniłem końcówkę maratonu. Końcówka wyglądała tak, że na każdym trudniejszym terenie (trochę piachu, podjazd itp) ludzie Ci prowadzili rowery. Wyglądali na cierpiących w skupieniu.
Zbliżała się godzina zamknięcia wjazdu na GIGA, a ja jeszcze nie dotarłem do rozjazdu. Jednak udało się. Niebawem "na horyzoncie" zobaczyłem, że ktoś jedzie - więc duch mi się wzmocnił bo pomyślałem: "Nie będę ostatni na GIGA" Na trasie GIGA już nie było dużo osób, ale co się ktoś pojawił w zasięgu wzroku to go wyprzedzałem. Zaczęło się robić coraz gęściej (ale nadal dość rzadko) rozpoznawałem osoby, które już raz wyprzedzałem - to końcówka MEGA pomyślałem.
Niestety mimo, że już nie jechałem tak samotnie to na szosach nie mogłem skorzystać z jazdy na kole, z żadnych zmian. Ludzie jechali za wolno. Niektórzy z nich próbowali sie do mnie podczepić, lecz szybko odpadali. Im bliżej mety tym więcej osób wyprzedzałem. Wyprzedzałem nawet podbiegając na ostatni nasyp kolejowy

W końcu dotarłem do mety
Taki oto miałem maraton. Mimo kiepskiego wyniku, mimo awarii miałem dużo frajdy z samej jazdy

ps. Gratuluję innym wyników

- Arkadyj
- Mam zdecydowanie za duzo czasu...
- Posts: 1279
- Joined: 21 Feb 2004 14:11
- Location: cloud number nine
To miales Mirek przygody. Brawa za samozaparcie, szkoda zmarnowanej szansy na wynik ale najwazniejsze, ze dales rade i dojechales do mety.
Pod koniec zeszlego sezonu mialem tam samo. Zainwestuj w naprawde porzadny lancuch. Aktualnie razem z Carlozem jezdzimy na Rolhoffie 99 SLT i chodz tak naprawde swoja pierwsza powazna probe przejdzie w Karpaczu, to juz teraz moge Ci go polecic.
Pod koniec zeszlego sezonu mialem tam samo. Zainwestuj w naprawde porzadny lancuch. Aktualnie razem z Carlozem jezdzimy na Rolhoffie 99 SLT i chodz tak naprawde swoja pierwsza powazna probe przejdzie w Karpaczu, to juz teraz moge Ci go polecic.